• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Mój Bóg

Nie ma dobrego czasu dla Kościoła, a nawet dla człowieka. Wiele się pisze- i to w wielu przypadkach zgodnie z prawdą - o ludziach Kościoła, o ich niewłaściwym postępowaniu, ale bardzo mało o Bogu. A tymczasem w tym względzie przecież chodzi o szczęście i poczucie spełnienia człowieka, za którym on tak bardzo tęskni. W tym blogu więc ujęte jest proste, zwykłe, codzienne życie z bliskim, przyjaznym, troskliwym Bogiem.

Kategorie postów

  • przemieniać wnętrze (11)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Kategoria

Przemieniać wnętrze, strona 1

< 1 2 3 >

Mowa nienawiści

Pojęcie, które stało się modne - mowa nienawiści. Wydaje się, że w przestrzeni publicznej nie ma miejsca na taką mowę, na postępowanie nienawistne. Zarówno w mediach jak i w codziennych naszych spotkaniach i rozmowach podkreśla się, że owa mowa nienawiści nie powinna mieć miejsca. Tak naprawdę jednakże jest to okłamywanie samego siebie, jest to zakłamywanie rzeczywistości, zaprzeczanie temu, co  tak naprawdę jest bardzo mocni widoczne dla oczu. Chociaż o mowie nienawiści mówi się głównie w kontekście osób z tzw. marginesu, to dotyczy ona nas samych, dotyczy tych porządnych. Rywalizują ze sobą ugrupowania polityczne, stacje telewizyjne, różnego rodzaju środowiska. Mamy swoje zdanie, swoje poglądy, które dla nas samych są jedyne prawidłowe. To, co nie mieści nam się w ramach naszego kanonu wartości, jest złe, a zmieniać się ma ta druga osoba i strona i to ona się myli. Mimo, że popularne dzisiaj hejtowanie w sieci czy też w realnej rzeczywistości przypisujemy komuś innemu, to faktycznie dotyczy ono nas samych. Ktoś, kto ma inne podejście do pewnych kwestii, kto ma inne od naszych poglądy, jest tym nawiedzonym, złym, staje się pewnym zagrożeniem. Co zatem zrobić? W Ewangelii Jezus zwraca uwagę na to, aby do żniwa mógły rosnąć zarówno to dobre ziarno jak i chwasty. Nie należy więc prowadzić jawnie czy też w swoim sercu krucjaty przeciw tym, którzy myślą inaczej niż my sami, bo ich racje są tak samo właściwe jak i nasze. Nie trzeba przyjmować innych racji, aczkolwiek również nie krytykować, nie poniżać ani jawnie, ani też w swoich myślach. 

02 grudnia 2022   Dodaj komentarz
przemieniać wnętrze   mowa nienawiści   akceptacja   różnorodność   RACJA  

Cisza

Jaka jest najlepsza modlitwa? Nie ma takiej. Najlepsza jest ta, która człowieka przemienia i w której on prawdziwie doświadcza obecności Boga. Mogę tutaj jedynie podzielić się swoim doświadczeniem modlitwy. Nie chcę, aby to zabrzmiało jak jakaś negacja określonej formy modlitwy, ponieważ poniższe słowa nie są żadną krytyką. Mając pewne doświadczenie modlitwy wspólnotowej mogę powiedzieć, że często lub też czasem bardzo łatwo jest Boga zagadać nie doświadczając przy tym jego obecności. Pięknie jest Go uwielbiać, wypowiadać wzniosłe słowa, śpiewać najpiękniejsze pieśni, wypowiadać różnorodne modlitwy. Mam jednak wrażenie, że człowiek ucieka się czasem do tych różnorodnych modlitw nie potrafiąc milczeć. W kaplicy domu rekolekcyjnego w Kokoszycach widnieje napis, iż Bóg nie przemawia w gwarze, lecz w ciszy i tylko ten, kto milczy, głos jego usłyszy. To, czego doświadczam w odniesieniu do modlitwy, to właśnie cisza, to adoracja. To wystarczy. Nie trzeba żadnych słów, nie trzeba śpiewu, wystarczy uklęknąć i wpatrywać się w Tabernakulum czy też w Monstrancję z Najświętszym Sakramentem. Nie jest to łatwe, ponieważ cisza nie jest łatwa, ale to właśnie poprzez nią można naprawdę usłyszeć i doświadczyć Boga. Mam wrażenie, że czasem boimy się po prostu trwać, że to nas męczy, nudzi, że wolimy Boga zagadać, zaśpiewać, a tymczasem tak niewiele wystarczy. Chociaż Eucharystia jest dobrem najwyższym i z tym nie będę polemizował, to jednak oprócz tego lubię czasem wejść do pustego kościoła i w ciszy pobyć parę minut. Nie trzeba żadnych słów, by odczuć prawdziwą Głębię. Warto zaplanować sobie takie bycie z Jezusem w ciszy raz na tydzień przez 15 do 20 minut, a może i dłużej, a może i częściej jeśli ktoś chce. Oczywiście w tym momencie będzie przychodzić pokusa, że mi się nie chce, nie mam czasu na to, aby się ubrać i pójść, że nie ta pogoda, że przecież mogę we własnym domu się modlić. W takim momencie aż czasem dziw bierze, ile pomysłów przychodzi do głowy, aby nie pójść poadorować Jezusa. Z drugiej strony jak wiele można zyskać, ale o tym można przekonać się tylko osobiście jeśli po prostu w ciszy pobędziemyt z Jezusem.

01 grudnia 2022   Dodaj komentarz
przemieniać wnętrze   adoracja   cisza   jezus   spotkanie   modlitwa  

Kościół, a wiara

Na czym opiera się moja wiara, co jest w niej najważniejsze? Zastanawiam się tak w kontekście tego, co się wokół dzieje, a konkretnie tego, co się dzieje w Kościele. Z jednej strony nieraz słyszę nawet podczas mszy świętej, podczas kazań słowa, które tam paść nie powinny, słowa raniące, słowa emanujące brakiem skromności, jakimś nieco spłyconym spojrzeniem na dany temat. Nieraz słyszę słowa będące tylko i wyłącznie teologizowaniem, którego tak naprawdę nikt nie rozumie, nad którym nikt się głebiej nie zastanawia. Z drugiej strony powstaje we mnie pytanie o istotę wiary, o istotę mojej obecności na mszy, na nabożeństwach, modlitwy. Nie jestem obecny na mszy dla kapłana, dla mojej rodziny, dla zachowania pewnego niedzielnego rytuału, ale dla Boga, dla spotkania się z Nim i to jest sens mojej wiary. Jeśli w mojej wierze, w mojej obecności na mszy świętej, jeśli w moim byciu katolikiem, osobą wierzącą, będę w głównej mierze skupiał się na postępowaniu innych, na postępowaniu kapłanów, biskupów, osób "będących bliżej Boga", jeśli będę w głównej mierze skupiał się na negatywnym wydźwięku tego postępowania - a taki niestety w wielu sytuacjach istnieje - to moja wiara nie będzie prawdziwa, a pobożne praktyki prawdopodobnie pozostaną praktykami i mogą stać się dla mnie czymś męczącym. Wierzę i chcę wierzyć ze względu na samego Boga. Jestem obecny na mszy, przystępuję do sakramentów, do spowiedzi, klękam do modlitwy dla Niego i wobec Niego, a to daje szczęście i autentyczny wewnętrzny pokój. Nie czuję się tym samym do czegokolwiek przymuszany. Dodam też, że takie aspekty jak składanie ofiary na mszy świętej, przyjmowanie kolędy, obecność w jakiejkolwiek grupie/wspólnocie parafialnej, jak i kilka innych aspektów związanych z przynależnością do Kościoła katolickiego nie są dla mniej elementem stanowiącym konieczność. Mogą one być wyrazem mojej woli, chęci. Mogą być realizowane nie dlatego, że tak wypada, ale że tak chcę. Jednocześnie też od tego rodzaju elementów bynajmniej moje zbawienie nie zależy, a zatem mogą, ale nie muszą zaistnieć. Jezus nikogo nie chce mieć na siłę i tym samym nikt w Jego Kościele nie powinien być obecny wbrew własnej woli. Jezus zaprasza, czyni to, bo kocha bezwarunkowo i wie doskonale, że człowiek będzie najszczęśliwszy i spełniony z Nim, ale niokogo do tego nie zmusza. Opierając swoją wiarę tylko lub przede wszystkim na zewnętrznych przesłankach, na obrzędach, rytuałach, nikt do końca nie będzie szczęśliwy i nikt nie pozna właściwego sensu wiary. To rodzi się znacznie głębiej. 

30 listopada 2022   Dodaj komentarz
przemieniać wnętrze   instytucja   pobożność   kościół   wiara  

To tylko moja wina

Pycha człowieka potrafi przybrać bardzo szerokie rozmiary. Usprawiedliwianie swoich grzechów i swoich wad jest czymś dosyć niebezpiecznym, ale także czymś powszechnym. Po pierwsze nie pozwala się dobrze przyjrzeć samemu sobie, nie pozwala się rozwijać. Przekonywanie siebie, że tak w zasadzie to, co robimy nie jest złe, a przynajmniej nie jest aż takie złe, jest bardzo zgubne. Wszak grzech, bez względu na swoją wagę, na wielkość wyrządzanego zła, pozostanie grzechem. To tak jakby wsypywać małe kamyki do łodzi umieszczonej na wodzie. Gdyby wrzucić do niej duży głaz, od razu zatonie, a owo zatonięcie będzie spektakularne i widoczne dla wszystkich wokoło. Jeśli jednak będziemy powoli wrzucać do łodzi małe kamyki, to łódź bardzo powoli będzie się zanurzać. Jeden mały kamyk może wówczas przeważyć, że zatonie. Niby mały, niepozorny kamyk, a jednak będzie miał bardzo duże znaczenie. Zauważam także coraz częściej zjawisko obciążania winą za grzech inne osoby. Moje zdenerwowanie to nie mój grzech, ale to wina osób, które mnie zdenerwowały, to one ponoszą za to odpowiedzialność, a nie ja i to one powinny coś zmienić. Czy jednak aby na pewno tak jest? Moje zbawienie nie jest zbawieniem innych osób, a mój grzech nie jest i nigdy nie będzie grzechem innych osób. Nawet jeśli istnieją pewne czynniki, które powodują grzech, a przecież pokusy istnieją, to nie stanowią one podstawy do tego, aby móc się usprawiedliwiać, powiedzieć, że to nie moja wina i nie mieć sobie nic do zarzucenia. Jeśli winą za swój grzech obarczam innych, to nie mam szans na nawrócenie, jestem w błędzie i będę dla osób wokół mnie coraz bardziej uciążliwą osobą, a wręcz w pewnym momencie trudno będzie ze mną wytrzymać. Pycha potrafi bowiem zniszczyć wszelkie relacje, a najgorsze jest to, że sami nie chcemy się nieraz do niej przyznać i nie chcemy niczego zmieniać obarczając za całe zło osoby z otoczenia.

29 listopada 2022   Dodaj komentarz
przemieniać wnętrze   wina   grzech   pycha   zdenerwowanie  

Czy jestem gotowy?

Radosny czas oczekiwania na Boże Narodzenie. Brzmi nieco górnolotnie. Czym jest jednak i czym powinien być adwent w moim mniemaniu, w moim życiu? Na pewno czymś zupełnie odmiennym od jego wizji jak również wizji nowoczesnych Swiąt lansowanych w mediach, w tym głównie w reklamach. Przychodzi jednak czas Bożego Narodzenia, w którym stajemy się zmęczeni, chcemy fizycznie odpocząć, zwracamy uwagę na prezenty, na zastawę na stole, ale to nie jest sens, a na pewno nie dla mnie. Podstawowym pytaniem, jakie w kontekście adwentu i Bożego Narodzenia sobie zadaję, jest to czy ja tak naprawdę jestem dzisiaj, w każdym momencie gotowy na spotkanie z Bogiem. Inaczej mówiąc czy ja jestem gotowy na śmierć. Nie jestem stary, ale czy ktokolwiek zna datę swojego odejścia z tego świata? Mówiąc o gotowości na spotkanie z Bogiem, mówiąc o śmierci nie mam obaw, nie mówię o czymś smutnym, przygnębiającym, a raczej o czymś radosnym, do czego de facto przecież każdy, kto w Boga wierzy, dąży. W jaki sposób rozumiem jednakże pojęcie gotowości na spotkanie z Bogiem, jakie praktyczne przełożenie ma to na moją codzienność? Czy moje życie jest poukładane, czy też chaotyczne? Jeśli dogłębnie się zastanowię, to czy coś zakłóca moje myśli, czy coś nie daje mi spokoju, czy coś mnie dręczy? Przede wszystkim chodzi tutaj o relacje z innymi ludźmi, z tymi najbliższymi jak również i tymi, z którymi mi nie po drodze. Jezus mówi, iż składać swój dar przed ołtarzem należy wówczas, gdy przebaczyliśmy i pojednaliśmy się z ludźmi. Czym zatem jest dla mnie gotowość na spotkanie z Bogiem? Nie chodzi bynajmniej o to, aby zakończyć wszystkie swoje ziemskie sprawy, spłacić kredyty, inne długi, zwiększyć polisę ubezpieczeniową, wykonać wszystkie pilne prace domowe i można odchodzić. Nie o to chyba chodzi. Gotowość na spotkanie z Bogiem to dla mnie przebaczenie ludziom. Przebaczenie tym, którzy mnie drażnią, denerwują, którzy w jakikolwiek sposób mnie skrzywdzili, którzy mają odmienne podejście do życia, do różnych spraw, których ja nie rozumiem. Przebaczenie nie oznacza tu zapomnienia, wymazania z pamięci, nie oznacza, że teraz chętnie z każdą z tych osób będę się spotykał. Nie muszę zmieniać swoich odczuć wobec tych osób, ale mogę o nich źle nie mówić i nie myśleć, mogę po prostu w duchu powiedzieć, pomyśleć, że przebaczam. W tym momencie wiem, że chociaż grzeszny jestem i pozostanę, to jednakże o ten jeden krok bliżej Nieba, to będę bardziej gotowy na spotkanie z Bogiem, a kiedy to nastąpi, nie pozostanie mi nic innego jak rzucić się w ramiona miłosiernego Ojca.

28 listopada 2022   Dodaj komentarz
przemieniać wnętrze   gotowość   adwent   spotkanie   bóg  
< 1 2 3 >
Miroslav1978 | Blogi